kamera on-line

Homilie » 2.10.2009 r. ks. dr Przemysław Sawa

 

CHRZEŚCIJAŃSKA POKUTA
homilia ks. dra Przemysława Sawy - Kaplicówka 2.10.2009 r.

Wspomożenie nasze w Imieniu Pana, który stworzył niebo i ziemię! Amen.
To wspomożenie, czyli Boża pomoc, jest nam potrzebne wciąż potrzebne i dlatego od zwrócenia się do Boga rozpoczynamy dzisiejsze rozważanie.
Drodzy, wybrałem jako podstawę tego rozważania czytanie z piątku 26 tygodnia zwykłego - fragment księgi Barucha 1, 15-22. Okoliczności bardzo za tym przemawiają - podejmujemy modlitwę, a więc także formę naszej pokuty, za grzechy nasze i innych, przypada pierwszy piątek miesiąca, przepraszamy Boga za grzechy i wynagradzamy za grzechy nasze, naszych rodzin oraz innych ludzi. Do tego i to miejsce pod krzyżem oraz wspominani dziś  aniołowie stróżowie pokazują nam właściwą drogę. I dlatego zapraszam Was do refleksji nad tajemnicą pokuty. Dlaczego? Bo „każdy czynił według zamysłów swego serca, służyliśmy bowiem cudzym bogom i czyniliśmy to, co jest złe w oczach Pana, Boga naszego” (Ba 1, 22).
Zanim jednak rozpoczniemy refleksję, poprośmy o pomoc Ducha Świętego: Duchu Święty prowadź nasz, a ciała nasze, umysły i wolę wzmocnij. Amen.

Doświadczenie grzechu
Kto z Was ma doświadczenie grzechu? Kto ma doświadczenie grzechu w swojej rodzinie? Kto doświadcza grzechu na przykład w parafii, z której jesteście? Kto doświadcza grzechu jakiegoś społeczeństwa, np. polskiego? Każdy ma doświadczenie grzechu i zła. Na naszych oczach rozgrywa się walka duchowa między światem Boga a przegranym już światem zła, światem diabła. Dla przykładu możemy wskazać kryzys rodziny, wartości domowych, wartości małżeństwa, kryzys czystości, coraz bardziej wszędzie obecna nieczystość. Widzimy, że coraz bardziej złe są relacje międzyludzkie, w wielu wymiarach życia widać egoizm, układy, wyścigi w tym, kto jest lepszy, kto będzie miał wyższą pozycję, kto będzie miał wyższe wynagrodzenie i to wszystko nieraz za wszelką cenę. Dostrzegamy atak na moralność chrześcijańską, ale tak naprawdę owa walka toczy się w swej istocie o miejsce Boga w życiu człowieka. I dlatego Papież jest tak atakowany, bo sednem Jego nauczania jest to jedno zdanie - Bóg jest Bogiem. Człowiek jednak tego dzisiaj nie chce. Wielu ludzi rozstało się z moralnością, z dekalogiem, z Panem Bogiem, z Kościołem. Wszystko można wytłumaczyć postępem. Ileż razy to my, kapłani, słyszeliśmy od takiego czy innego człowieka – „proszę księdza, przecież mamy XXI wiek”.
Ale problem nie jest tylko z innymi, z wielkimi grzesznikami. Wina naszego pokolenia, o której mówi również dzisiejsze czytanie z proroctwa Barucha, jest również naszą winą, moją i Twoją - to choćby pobłażanie naszym słabościom. Ileż razy próbowaliśmy siebie usprawiedliwić słowami „przecież ja się modlę”, ileż razy targowaliśmy się z Bogiem, próbowaliśmy Go przekupić. „Zrobiłem coś złego, to nadrobię to dobrymi czynami”. Dziesięć dobrych czynów i będzie sprawa załatwiona. Przymykamy oko. Ja tak mogę powiedzieć o sobie.
Niesłuchanie Boga to kolejna wina naszych czasów. Życie w utartych schematach, brak prawdy o sobie, niedotykanie korzenia naszych grzechów. Ileż razy byliśmy w spowiedzi, a nie widzimy postępów, zmian w naszym życiu. Warto jednak zadać sobie pytanie o to, czy dobrze przygotowujemy się do spowiedzi? Prosimy Boga o to, żeby dał nam światło dla poznania korzeni naszych grzechów? Ileż razy ktoś będzie się spowiadał z tego czy tamtego, a tak naprawdę jego problemem jest zupełnie inna sprawa. I będzie tak wciąż walczył z grzechami, trudził się jak ogrodnik koszący trawę, która i tak odrośnie. Tymczasem trzeba wyrwać korzeń zła; samo ucięcie chwastów nie oznacza przecież ich wyplenienia.
Wiara w moc ludzi to kolejna wina naszych czasów - ufanie sobie, swoim kalkulacjom, doświadczeniom. Kiedy patrzę na dzisiejszego człowieka, to zaraz przypomina mi się Psalm 107, który doskonale opisuje Twoje i moje życie, życie wielu ludzi, zwłaszcza tych, którzy tkwią w grzechu ciężkim. Werset czwarty tego psalmu brzmi; „Błądzili na pustyni, na odludziu: do miasta zamieszkałego nie znaleźli drogi. Cierpieli głód i pragnienie, i ustawało w nich życie”.  Ileż razy ustawało w nas życie, kiedy popełniliśmy grzech! Ileż ludzi traciło dar wiary dlatego, że nie od razu odcięło się od grzechu, ale błądzili, chodzili po omacku, mówili „za miesiąc, na święta pójdę do spowiedzi”! I miesiąc, dwa, trzy, pół roku żyli w grzechu ciężkim. To jednak wystarczy, żeby Boże życie zgasić. Diabłu taki okres wystarczy, by wziąć górę nad naszymi wyborami, nad naszym życiem i zablokowaniem doświadczenia Pana Boga.
Psalmista w wersecie dziesiątym wyznaje: „Siedzieli w ciemnościach i mroku ...”. Ilu ludzi dzisiaj siedzi w mroku? Kiedy chodzę ulicą, to zawsze patrzę ludziom w oczy. Uśmiecham się do nich, a jak tak chodzę to się modlę i opowiadam Panie Jezu o tym co było, co będzie, co jest, także wstawiam się za mijanymi osobami. A niektórzy patrzą ze złością. Dlaczego? Bo grzech króluje. Kiedy w tym roku prowadziliśmy ewangelizację w Cardiff w Wielkiej Brytanii, też chodziłem po ulicach w czasie wolnym i przyglądałem się twarzom ludzi. Mają o wiele więcej pieniędzy niż my, wydaje się być ich życie lepsze, na wyższym poziomie, ale jedno co mnie tak zdumiało to smutne twarze. Jak ludzie przyszli na rekolekcje, to byli smutni. I modliliśmy się przez kilka dni: „Panie skrusz te serca”. I mam do dzisiaj obraz osoby tak bardzo zbuntowanej na Boga, świat, życie. W ostatni dzień widziałem jednak, jak Duch Święty ją przemienił. Uśmiechnięta i ze łzami w oczach dziękowała za rekolekcje - Bóg ją wyprowadził z ciemności, Pan wyprowadził ją z grzechu, pokazał światło.
Kochani, świat naznaczony jest grzechem, a my w takim świecie żyjemy. I w związku z tym powinniśmy być smutni, przygnębieni, bo tyle trudności i grzechu wokół nas? Nie! Nie możemy zgodzić się na smutek, bo świat stworzony przez Boga jest dobry. Tak mówi przecież Boże Słowo - Bóg wszystko co uczynił, uczynił jako bardzo dobre. Świat, w którym żyjemy jest światem pięknym i dobrym, ale ta dobroć jest przyćmiona przez grzech. Ludzie źle wybrali, wybrali nie Boga i Jego głos, ale siebie. Zamiast wejść w tą dobroć świata wybrali swój plan na życie, wybrali grzech. Czym więc jest grzech?

Tajemnica grzechu
Przed chwilą w słowie Bożym usłyszeliśmy definicję grzechu. Wyznacznikami grzechu są następujące postawy: nie wierzyliśmy Bogu, nie byliśmy posłuszni, byliśmy niewierni i chodziliśmy według zamysłów swojego serca. To jest definicja biblijna grzechu – wszystko sprowadza się do zdania „nie wierzyliśmy Bogu”.
Grzech to pęknięcie w naszym sercu, pęknięcie na linii ja - Pan Bóg. Nie ufam Bogu, ulegam iluzji, że to, co mi proponuje kusiciel jest lepsze niż to, co mówi Bóg. I dlatego istotę naszego życia, naszego problemu z grzechem stanowi fakt, że Bogu nie wierzymy, że nie ufamy w piękne życie, które możemy mieć będąc w komunii z Panem. To jest problem dzisiejszych ludzi; i myślę, że to problem każdego z nas, bo grzechy dotyczą również nas. Siedzimy w mroku.
Kochani moi, Słowo Boże mówi jeszcze o jednym aspekcie grzechu – wymiarze społecznym. Ponieważ żyjemy we wspólnocie, to grzech kogoś wpływa również na inną osobę. Dotyczy to zwłaszcza rodziny. Dziedziczymy choroby, dziedziczymy charakter. Ileż razy usłyszeliśmy o sobie np. cała mama, cały tata. Coś jednak w nas jest z naszych rodziców, ale nie tylko w wymiarze fizycznym czy emocjonalnym. Dziedziczymy również zło. Bóg dzisiaj nam mówi o przodkach naszych, którzy też grzech popełniali. Jeśli więc chcemy wyrwać się z naszych grzechów i nadać naszemu życiu radość i blask, to trzeba przyjąć lekarstwo przygotowane przez Boga – jest nim pokuta.
By wyrwać się ze zła mnożymy modlitwy, praktyki i posty. Ile musi być jednak modlitw, praktyk pobożnych i postów, żeby odpokutować za grzechy swoje i bliźnich. A jak za krótko albo byle jak? Czy pokuta polega na czymś zewnętrznym?

Biblijne rozumienie pokuty
W Biblii znajdujemy trzy podstawowe rodzaje pokuty. Pierwszy, teszuwa - to pokuta jako decyzja umysłu „chcę wrócić”; przejawia się to w jakieś zmianie życia, np. radykalnie odcinam się od grzechu. Dla przykładu jest w mojej wspólnocie osoba, która przez laty żyła w związku niesakramentalnym. Poruszona przez Boga nagle zmieniła życie, przyjęła Chrystusa za swojego Pana, Zbawiciela, odbyła spowiedź, przeżyła rekolekcje ewangelizacyjne, przystąpiła do wspólnoty, a dzisiaj jest osobą radosną, śmiejącą się i ewangelizującą innych. To jest ta pierwsza pokuta - moja decyzja, wobec tego, co ja robię. Ale to nie wystarczy. A płakałeś nad grzechem?
Bo drugi rodzaj pokuty, naham, związany jest ze słowami: „ciężko wzdychać, opłakiwać, boleć, bić się w piersi, uwalniać” - to autentyczne doświadczenie Bożej łaskawości. W człowieku rodzi to płacz, choć niekoniecznie muszą to być łzy. Chodzi o wielką boleść duszy z powodu zbłądzenia, zniszczenia siebie, obrazy Boga, zniszczenia innych ludzi. Zapłakałeś nad grzechem? O wiele rzeczy się modlimy i dobrze, ale najpierw zanim będziemy Boga prosili, zapłaczmy nad swoimi grzechami i winami naszych rodzin, a więc dziadków, pradziadków, prapradziadków. Ty możesz być osobą, która zmieni oblicze twojej rodziny przez to, że zaczniesz żałować za grzechy. Wszystko to prowadzi do jednego – do zwrócenia się do Jezusa, jedynego pośrednika zbawienia, Tego, który za mnie umarł na Krzyżu i wyzwolił mnie. To jest źródło trzeciego rodzaju pokuty, którą Biblia określa jako matanoia (dosł. Skrucha, żal, obalenie) – to pokuta z łaski. Łzy żalu łącz się ze łzami radości, co generuje początek zwycięskiego życia.
Istotą pokuty jest więc to, że wyciągam ręce do Boga, do Jezusa i mówię „Panie, zmiłuj się nade mną”. Nie ty masz wiele robić, ale poddaj się Bożemu Miłosierdziu, zawołaj „Panie, zmiłuj się nade mną, bo jestem grzeszny, bo grzeszna jest moja rodzina, zmiłuj się, Panie, nad moimi przodkami, zmiłuj się nad ludźmi, z którymi mieszkam, zmiłuj się nad moją parafią, Kościołem, społeczeństwem”. Jeśli tu tak licznie przychodzicie na modlitwę, to proszę was, wchodząc na to wzgórze, może nawet pokonując jakieś trudności, módlcie się podejmując wewnętrzną pokutę za grzechy swoje i innych. Jeśli jednak chcemy, żeby nasze nawrócenie było prawdziwe i skuteczne, muszę się radykalnie odciąć od grzechu. „Tak, tak, nie, nie” - mówi Ewangelia. To jest znak nawrócenia – życie  bez żadnych kompromisów, usprawiedliwiania się. Tak się żyje prościej. Jak kombinuję w swoim życiu, to zawsze mi jest źle, jak żyję radykalnie (białe – czarne), to żyje się lepiej. Mieliście na pewno takie doświadczenia, kiedy po spowiedzi cały świat leży u waszych stóp, wszystko was cieszy. Doświadczyliście wtedy Bożego Miłosierdzia. I taki moment zapamiętajcie, jak mówi św. Ignacy - zapamiętywać dobre chwile w naszym życiu na czas pokus albo strapienia.
To jest istota naszego życia - nie tylko modlitwa, ale najpierw pokuta. Pokazuje nam to schemat Liturgii - najpierw żal za grzechy a potem wszystko następne. Kościół wciąż nam przypomina o pokucie. Objawienia Maryi w Lourdes, La Salette, Fatimie i innych miejscach to wciąż głos Ewangelii: „nawracajcie się i czyńcie pokutę”.
Kochani moi, jeszcze raz powtarzam, że nie chodzi tu o same akty, bo nie to jest istotą pokuty. Sednem jest to, że trzymam za rękę Pana Jezusa. I często lubię śpiewać, także w swojej modlitwie osobistej, kiedy jestem przed ikoną Jezusa, „pragniemy więcej Ciebie, więcej łaski Twej”. Bracie, Siostro, czytaj Boże słowo, przyjmuj sakramenty, módl się i bądź we wspólnocie Kościoła, zaangażuj się w życie parafii i wciąż składaj świadectwo. Pan Bóg czyni wielkie cuda i znaki, gdy ludzie dają świadectwo. Kiedy mówię o tym, co Pan czyni w moim życiu, to Miłosierdzie Boże jest jeszcze większe.
I pokutujmy, kochani moi, w radości. Chrześcijanie mają być ludźmi radosnymi. Mamy tak żyć, że inni patrząc zapytają o powód radykalnej zmiany, radości, chęci życia. Kiedy apostołowie w dniu Zesłania Ducha Świętego wyszli z Wieczernika i zaczęli mówić o Jezusie, to pierwsza reakcja ludzi była wyrażona pytaniem „upili się młodym winem”. Po apostołach widać było, coś się zdarzyło w ich życiu. A czy po nas widać radość i doświadczenie Boga? Nawet kiedy przeżywamy trudności, kiedy jest bardzo ciężko, to idź do Boga i powiedz: „zmiłuj się nade mną”, a Bóg da ci radość, w głębi serca.

Kroki do Bożego błogosławieństwa
Na koniec chciałbym powiedzieć o krokach, które są konieczne, by żyć w wolności i Bożym błogosławieństwie. Owe kroki to właśnie kroki pokuty:
a) zacznij modlić się o czas pokuty, odpowiedni dla ciebie
b) jeśli będziesz trwać w modlitwie, to w końcu poczujesz jak serce zaczyna się w Tobie rozpływać – to znak, że Duch Święty wzbudza w Tobie naham
c) poczujesz ciężar grzechów, a szatan będzie usiłował zniechęcić Cię do dalszej duchowej walki
d) proś Boga o pokazanie ciemnych stron Twojego życia, a przez to doświadczenia prawdy
e) wypowiadaj na głos to, co jest, co było Twoim grzechem
f) proś o miłosierdzie dla siebie i dla rodziny
g) podejmij ostateczną decyzję pójścia za Panem.

Zakończenie
Bracie, Siostro, pokutujmy w miłości za siebie i innych; niech to też jest postanowienie tego naszego rozważania. Mamy pokutować, ale w miłości i radości. Pokutować to znaczy, powtórzę jeszcze raz, żałować za grzechy i modlić się za swoich przodków, a także za tych, którzy będą po nas, by również oni doświadczali Bożego Miłosierdzia. Nie siedź w mroku, ale przebywaj w świetle. Tym światłem jest Jezus. I tylko On, nikt inny, może nadać Twojemu życiu nową wartość, blask, sens, bo On bardzo Cię miłuje. Amen.