kamera on-line

Kronika, reportaże, artykuły z fotografiami » Rok 2011 » Dotknięci Tajemnicą

 
Dotknięci Tajemnicą
 
Zawsze myślałam, że nikt i nic nigdy nie zdominuje tak wielkiego wydarzenia jakim była w 1995 roku wizyta papieża Jana Pawła II na Kaplicówce w Skoczowie. Oczywiście nie zdominował tego wydarzenia bł. Bartolo Longo, Wielki Apostoł Różańca Świętego, przybywając w relikwiach 2. lipca na Kaplicówkę. Nie mniej jednak przybycie Niebiańskiego Adwokata Maryi, który pod koniec XIX w. stał się narzędziem Opatrzności Bożej do pełnienia nadzwyczajnych dzieł w Pompejach, w trzecią rocznicę Nabożeństw Pompejańskich na Kaplicówce i prawie dziewiątą rocznicę krzewienia w kraju i zagranicą „Nowenny nie do odparcia”, jest niezwykle ważnym wydarzeniem. Ważnym zarówno dla parafii św. ap.. Piotra i Pawła w Skoczowie jak i całej wspólnoty Apostolstwa Dobrej Śmierci tworzącej trzon tej ogromnej rodziny skupionej w pompejańskiej wspólnocie różańcowej w kraju i zagranicą. 
 
Nigdy nie zapomnę też rekolekcji adwentowych prowadzonych w duchu nowenny pompejańskiej. Blisko trzy lata temu rekolekcje w naszej parafii prowadził o. dominikanin Stanisław Maria Kałdon prof. Uniwersytetu im. kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Rozpoczynając rekolekcje donośnym głosem wołał: bł. Bartolo Longo przybądź do Skoczowa, módl się tu z nami na rekolekcjach i zostań tu z Pompejańską Panią w Skoczowie. Usłyszał, przyjechał i pozostał tu wśród tych, którym Maryja Królowa z Nieba ociera łzy, odejmuje troski i wielkimi pociechami koi ludzkie cierpienia. 
 
Niezwykły scenariusz związany z przywiezieniem do Skoczowa, w tak krótkim czasie od podjęcia starań, relikwii błogosławionego nie był pisany z pewnością ręką ludzką. Już sama osoba, która przywiozła z Włoch relikwie bł. Bartolo wraz z certyfikatem, jest wyjątkowa. To brat Ciro Vitiello dyrektor Zgromadzenia Braci Szkolnych w Rzymie. 
 
W czasie spotkania z ks. prałatem Alojzym Zubrem i dziennikarzami na parafii br. Ciro pokazując relikwie, mówił o historii jaka wiąże się z nim, jego rodziną i Bazyliką Różańcową w Pompejach. Ciro od dziecka mieszkał z rodzicami tuż za murami bazyliki Królowej Różańca Świętego w Pompejach. Jego ojciec całe życie pracował w bazylice na stanowisku konserwatora. Na uwagę zasługuje fakt, że Angelo Tortora krewny tej rodziny z poprzednich pokoleń przywiózł na furze obornika z Neapolu, do Pompejów dość znacznych rozmiarów, zniszczony obraz Królowej Różańca Świętego. Bartolo Longo kupił go w tym dniu za przysłowiowe grosze. Był to pierwszy wizerunek Królowej Różańca Świętego jaki zapisał się w historii kościoła w Pompejach, późniejszej bazylice. Od pierwszych dni obraz ten zasłynął cudami, które po dziś dzień dzieją się. Cuda udokumentowane są setkami tysięcy wotów umieszczonych na wewnętrznych ścianach bazyliki i znajdującym się tam muzeum. Angelo, był też jedną z tych osób, która przy boku Bartolo Longo, bardzo angażowała się w pracach związanych z budową bazyliki i gorliwie krzewiła nabożeństwa różańcowe w Dolnie Pompejańskiej.
 
Dzień 2 lipca 2011 zapisał się w naszej księdze jako dzień niezwykły. Dla mnie - mówił br. Ciro to: wieczór niepowtarzalny, wieczór błogosławiony na Skoczowskim Wzgórzu. Zrozumiałem tego wieczoru, że bazylika w Pompejach i ta kaplica św. Jana Sarkandra w Skoczowie połączone są jednym różańcowym łańcuchem, łańcuchem ludzkich gorących serc, serc zjednoczonych z Sercem Jezusa i Niepokalanym Sercem Maryi. Dzisiejszy świat potrzebuje tego wspólnego potencjału i potęgi modlitwy. Nie przypuszczałem, że wpiszę się do historii tego wzgórza na którym stanęła Pani z Nieba w wizerunku Królowej Różańca Świętego w towarzystwie św. Jana Sarkandra i błogosławionych: Bartolo Longo i Jana Pawła II. Nigdy nie przypuszczałem, że jest takie drugie miejsce modlitwy nowenną pompejańską, gdzie modlił się też papież Jan Paweł II. To wszystko co mnie tu spotkało przeszło moje wyobrażenia. Jestem wzruszony.
 
Dla mnie - mówił jeden z uczestników, relikwie błogosławionego to osobiste stawienie się świętego w Skoczowie. Jaka jest Jego misja, przekonamy się zapewnie dość szybko. Błogosławiony Bartolo, to postać wyjątkowa, która już w roku 2000 niezwykle mnie zafascynowała. Cofnę się do historii. Koniec XIX w. to czas szczególny, kiedy ludzie uważają, że myśl ludzka osiągnęła najwyższy poziom. Wszystkie naukowe dokonania mają swe korzenie w tamtym okresie, okresie najszybszego rozwoju nauki oraz pojawienia się nowych prądów w sztuce. Fryderyk Nietzsche ogłasza śmieć Boga. Socjaliści tworzą nową wizję zracjonalizowanego aż do bólu świata. Wiara upada, a ludzi dzierżących w dłoniach różańce uważa się za średniowieczny relikt, który jakimś cudem przetrwał do progu XX wieku. To właśnie wtedy w takim szaleńczym czasie o nieustającej sile i mocy różańca przypomniał młody włoski adwokat Bartolo Longo. Pomimo, że on był dzieckiem ówczesnych światopoglądów, mimo starannego katolickiego wychowania, pogrążył się w modnym wówczas okultyzmie, doszedł aż do całkowitej nędzy duchowej zostając kapłanem satanistą. Siła modlitwy zagorzałej dwóch jego przyjaciół: o. dominikanina i profesora Uniwersytetu uprosiła mu łaskę zawrócenia z drogi szatana i sprawiła, że stał się on gorliwym Apostołem Różańca Świętego. Te niezwykłe losy życia Bartolo Longo mnie zafascynowały, ale równocześnie utwierdziły w tym, że Maryja to przepotężna Orędowniczka u Syna Jezusa, ratując po ludzku nie do zrozumienia, zaprzysiężoną duszę kapłana satanisty. Zrozumiałem w pełni, że różańcem zawsze się zwycięża i zwycięstwo przychodzi przez Maryję.
Kiedy relikwie bł. Bartolo Longo stanęły na ołtarzu w kaplicy św. Jana Sarkandra na Kaplicówce, wzruszenie wywołało łzy radości i potrzebę jeszcze bardziej aktywnego krzewienia modlitwy różańcowej. Zrozumiałem wielkość Jego świętości, Jego całego dzieła, gdzie na gruzach antycznej Pompei zbudował nowe miasto z potężną bazyliką Różańcową. 
To dowód, że gdzie dociera Bóg, tam nawet zakwitnie pustynia. Tego wieczoru znów w uszach zabrzmiały mi znamienne słowa papieża Benedykta XI, które wypowiedział podczas pobytu w Pompejach: „Pompeje to Cytadela Maryi i Miłości”, tak Cytadelą Maryi i Miłości staje się każdego 2 dnia miesiąca nasza Kaplicówka w Skoczowie.
 
To cudne, że święci przybywają do Skoczowa – mówiła Renia. Obecność relikwii orędownika Matki Bożej Różańcowej z Pompejów na Kaplicówce jest wielkim znakiem naszych czasów dla tego miejsca.
Czuję wielką wdzięczność dla Boga w Trójcy Przenajświętszej i Maryi za ten dar dla nas. Teraz możemy jeszcze pełniej korzystać z życiodajnego źródła miłosierdzia Bożego wypraszając łaski przez wstawiennictwo Matki Bożej Pompejańskiej oraz tak wyjątkowych Błogosławionych: Jana Pawła II i Bartolo Longo, a szczególnie też św. Jana Sarkandra. Oby każda chwila spędzona w tym wyjątkowym miejscu przyczyniała się do naszego uświęcenia.
 
Wzruszona Maria – mówiła: w br. Ciro widziałam autentycznego świadka pięknej i czystej miłości do Maryi. Jestem przekonana, że Maryja delegowała Go do tego miejsca ze specjalną misją.

Wielu czcicieli Maryi mówiło tego wieczoru, tu dzieją się zawsze na tych nabożeństwach pompejańskich nadzwyczajne Boże wydarzenia. Jesteśmy szczęśliwi, że tak się dzieje, że Kap licówka płonie modlitwą.
 
Zastanawiam się, dlaczego z takim pośpiechem przybył do Skoczowa ten adwokat Maryi, wielki budowniczy dzieł Bożych w Pompejach, żarliwy krzewiciel różańca, wyniesiony do na ołtarze w 1980 roku przez papieża Polaka. Czuję „jakąś” tajemnicą związaną z tym wydarzeniem. Myślę, żeby poznać tę tajemnicę trzeba nam mocno „zahaczyć o niebo”, zahaczyć swoje serca, umysł, swoją duszę i z wysoka, oczami przemienionymi przez łaskę, zobaczyć sens tego wydarzenia. Nieśmiało pytam… czy aby tu mają powstać Polskie Pompeje?...
 
Lidia Wajdzik ads